„One little word” to takie słowo, które wybieramy dla siebie na dany rok i z którym „żyjemy” przez ten czas. Ja bym jeszcze dodała, że według którego żyjemy. To takie słowo, które po prostu towarzyszy nam przez dany rok. Po raz pierwszy przeczytałam o tym pomyśle na blogu Kasi z bloga Worqshop i naprawdę cieszę się, że trafiłam na jej wpisy o tym.
Bardzo podoba mi się by żyć z wybranym słowem i pozwolić mu pracować we mnie przez ten wybrany czas.
Wiem, że dla niektórych osób wydawać się to może bezsensowne. Ja jednak lubię pracować nad sobą, lubię stawać się lepszą wersją siebie, lubię wyzwania, nadawanie sensu. Lubię przepracowywać swoje braki, lubię naprawiać. Naprawianie swoją drogą jest związane z tym jakie talety mam. Według talentów Instytutu Gallupa i testu StrenghtFinder mam wysoko w pierwszej 5-tce talent restorative czyli naprawianie właśnie. 🙂
Lubię stawać się lepszą dla bliskich, znajomych, kolegów i koleżanek, nieznajomych, ludzi, świata. Lubię też stawać się lepsza dla siebie. Przychodzi mi to niezwykle trudno, bo jestem wobec siebie niesłychanie wymagająca i krytyczna, dlatego ponoszę na tym polu wiele porażek. Dlatego właśnie dążę do takiego stanu, w którym kocham siebie bardziej i czuję się ze sobą znacznie lepiej.
Chciałabym kochać siebie niezależnie od tego czy będę szczęśliwa czy zalana łzami, nieważne ile będę miała na koncie, ile kilogramów, ile centymetrów w biodrach, ile zmarszczek, sukienek w szafie i butów w szafce. Niezależnie od tego gdzie będę mieszkać, ile pokoi mieć i czy będę paradować w nowym swetrze czy wyciągniętych spodniach zalana łzami.
Jako człowiek – jak każdy zresztą – mam wiele wad, wiele takich cieni, które średnio lubię. Moje życie nie jest usłane różami, nie chodzę po czerwonym dywanie, pieniądze nie spadają mi z nieba i nijak nie przypomianam bateryjek duracell. Wyczerpuję się, męczę, złoszczę, chcę w jakimś miejscu już być, a nie jestem. Chcę „jakaś” już być, tak jak sobie wymyślę na już, bez pracy, czekania, pokory. Brakuje mi cierpliwości.
„One little word” czyli jakie słowo wybrałam?
W tym momencie mojego życia mam ogromną potrzebę, aby akceptować to co mam, kim jestem, gdzie jestem, z kim, w jakich okolicznościach i być za to wdzięczna. Właśnie dlatego wybrałam słowo „AKCEPTUJ” jako moje „one little word „na 2018 rok. I Uwaga! Celowo nie wybrałam słowa AKCEPTACJA.
Mam takie poczucie, że „one little word” powinno wyrażać akcję, działanie. Słowo „akceptacja” kojarzy mi się z biernością. Gdy wypowiadam do siebie słowo „akceptuj” to czuję, że tu musi się wydarzyć jakaś praca. Że nie ma nic za darmo. Wybranie słowa to tylko akt jakiś chęci, ale on o niczym nie świadczy. Po prostu wiem, że to wszystko nie rośnie nie drzewie i trzeba się zatroszczyć by prawdziwie akceptować rzeczywistość.
Słowo „AKCEPTUJ” brzmi dla mnie jak taki talizman. Cokolwiek się wydarzy to chcę akceptować kolej rzeczy. I nie! Nie chcę się poddawać tam gdzie trzeba zawalczyć, nie chcę uciekać z podkulonym ogonem gdy coś mnie przestraszy. Jak zawsze chcę reagować w swoim życiu adekwatnie do sytuacji.
Chciałabym jednak, żeby nie spędzało mi snu z powiek wiele rzeczy na które nie mam wpływu, a które są jak kamyk w bucie. Dopóki ich nie zaakceptuję to wciąż będą przeszkadzały mi chodzić wygodnie i spokojnie w moich butach.
Chcę by słowo „AKCEPTUJ” pracowało we mnie w wielu obszarach m.in.:
- mojego wyglądu
- tego gdzie mieszkam
- co robię i jak pracuję, ile mam klientów
- ile pieniędzy na koncie
- jak wygląda mój blog, bo wciąż chcę by wyglądał lepiej, inaczej
- jak wygląda moje obecne miejsce zamieszkania, mój wynajmowany domek
- kim jestem jako człowiek
- co mam do zrobienia
- w tym jak reaguję na codzienne sytuacje i różne wydarzenia.
Wbrew pozorom mimo, że wymienienie obszarów jest łatwe to praca nad nimi już niekoniecznie. Stąd mam ogromną nadzieję, że po roku pracy z tym słowem wejdę w rok 2019 zdcydowanie bardziej spokojna, pogodzona i akceptująca siebie, życie i świat.
A Ty wybierasz „one little word” dla siebie? Znasz tą ideę? Podziel się ze mną swoim słowem, a jeśli go nie masz polecam je wybrać. Nic nie zaszkodzi spróbować. Nigdy nie wiadomo gdzie taki eksperyment Cię poprowadzi. 🙂