Rozmawiam z przyjaciółka. Pyta: „Kamila strasznie się rozchorowałam i ledwie żyję. Zastąpiłabyś mnie w piątek w pracy? Mamy realizację w Kielcach. Przeprowadzamy sondę dla klienta i rozmawiamy z Polkami o kobiecości. Wiesz, to taka rozmowa przed kamerą, ale z moderatorem. Rozmawiają z Michałem totalnie przypadkowe panie, które zaprosisz do sondy i odpowiadają na jego pytania. Klient chce pokazać jak o sobie dziś Polki myślą, jak się odnajdują we współczesnym świecie.” Cóż…przyjaciółka chora, nie ma kogo wysłać na zastępstwo. Zna mnie, może zaufać. Eventowo kilka rzeczy w swoim życiu robiłam. Zgadzam się.
Jadę więc do Kielc. Pracuję w Galerii Korona. Zaczepiam Panie i tłumaczę na czym polega cała akcja. Zapraszam do krótkiego wywiadu, kuszę prezentami od klienta. Z godziny na godzinę doznaję coraz większego szoku. Ale to nic…z godziny na godzinę swoją pracę zaczynam traktować jak misję. Dlaczego? Bo tak bardzo przykro zrobiło mi się słuchając kolejnych kobiet, które nie lubią swojej fizyczności, swojego wyglądu i są tak niepewne siebie. Mają to wymalowane na twarzach, widzę to w gestach i posturze ciała, zdradza je język.
Chodzę po Galerii, podchodzę do przechodzących Pań. Wszystko co mówię jest dla nich interesujące dopóki nie pada magiczne pytanie:
– Ale to przed kamerą?”
– No tak – tłumaczę. Ale z moderatorem to znaczy, że Pani patrzy na człowieka, a w kamerze widać Pani profil. To rozmowa. Bardzo przyjemna. Moderator to wspaniały człowiek, rozmowny, zabawny. Jeśli się nie spodoba Pani to co nagramy można wykasować i nie będzie sprawy.
– Nie ja dziękuję. Przed kamerą nie.
A dlaczego? Wymienię najczęstsze odpowiedzi Pań:
- ja się bardzo wstydzę,
- a jak powiem coś głupiego? (oczywiście zapewnialiśmy, że nie ma dobrych i złych odpowiedzi)
- a jak nie będę znała odpowiedzi na pytania?
- nie jestem odważna,
- boję się,
- i to będzie w telewizji? nie, to ja nie chcę! (Panie były informowane, że na fanpagu klienta na fb, ale nie w telewizji),
- mam brzydką cerę,
- wory pod oczami,
- jak ja jestem ubrana? nie! tak nie można się pokazać,
- nie pasuję do obrazu kobiety firmy X, jestem za brzydka,
- wie Pani bardzo chętnie, ale na pewno piękniejsze kobiety już odpowiadały, nie chcę wypaść gorzej,
- widziałam jakie Panie wcześniej mówiły, ja się nie nadaję!
- jestem po siłowni i wyglądam strasznie (!!!!kobiety wyglądały jakby wyszły od wizażystki, umalowane, ubrane elegancko),
- mam nieułożone włosy,
- ja się będę na pewno jąkała,
- jestem za stara (!!! max 33 lata to za stara???),
- nie wierzę w siebie,
- mam dużo niedoskonałości na skórze, to będzie widać w kamerze. Nie dziękuję!,
- nie, nie, nie dziękuję! Ale dlaczego? Bo nie! (patrzę na nie wtedy i widzę jak bardzo siebie nie lubią).
Oczywiście padały również odpowiedzi „nie mam czasu”, „Jestem w pracy i mam właśnie przerwę więc nie pomogę”, ale zdecydowana większość to odpowiedzi, które wrzuciłabym do worka: NIE AKCEPTUJĘ SIEBIE. NIE PODOBAM SIĘ SOBIE. WSTYDZĘ SIĘ SWOJEGO ZDANIA. TEGO JAK JESTEM UBRANA. Nawet te odpowiedzi, które dotyczyły obaw, strachu, wstydu były związane z brakiem akceptacji i zwyczajnym brakiem sympatii do siebie i swojej powierzchowności.
Nie należę do osób, które myślały, że my Polki uwielbiamy siebie. Wiedziałam, że raczej nie. To czego nie wiedziałam to SKALA PROBLEMU. Na setki zapytanych kobiet tylko 1 Pani powiedziała „Jasne. Bardzo chętnie. Lubię takie inicjatywy”, a kolejna Pani przyszła sama i powiedziała „Chcę w tym uczestniczyć!!!!!!” Wyobrażacie to sobie? Pomijam to, że faktycznie nie każdy chce być nagrywany lub potem oglądany przez innych. Można też nie chcieć wypowiadać się na dany temat…ale…gdybyście widzieli te oczy niepewne, ręce próbujące zająć się same sobą, pochylone głowy, niepewny ton głosu, szukanie wsparcia w koleżance, mamie, chłopaku. Gdybyście mogli usłyszeć wszystkie te rozmowy…Były też takie, które odpowiadając mi na pytania wzrok kierowały na swoje malutkie córki szukając potwierdzenia „Mamusia się wstydzi kamery prawda?” lub „To nie jest dla mamusi”, „Mamusia się nie nadaje. Nie jest uczesana.” Patrzyłam na te małe dziewczynki, które skinieniem głowy wyrażały aprobatę do słów matki…Patrzyłam i zaciskałam zęby, żeby nie powiedzieć „Co też Pani mówi córce? Przecież ona to chłonie. Będzie miała te same problemy co Pani?” Ale ja nie mam prawa nikogo pouczać. Nie mam prawa zwracać uwagi. Tylko przykrość serce ogarnia…
Sama wzięłam udział w sondzie. Nagrano mnie. Chciałam wiedzieć do czego będę namawiała inne kobiety. Te, które namówić się udało mimo wszelkich niepewności na początku, mówiły potem: „Nie taki diabeł straszny jak go malują”, „Jestem dumna z tego, że się odważyłam”, „Dziękuję za namowę. To super doświadczenie”, „Wyszłam ze strefy komfortu! Cudowne uczucie”, „Wie Pani, uzmysłowiłam sobie, że jestem zamknięta na tak wiele rzeczy. Nawet nie próbuję. Boję się ośmieszyć. Co inni pomyślą? Czuję się często czegoś niegodna. Ile okazji, szans zaprzepaściłam przez to?” Uśmiech, radość, duma, zadowolenie, błysk w oku, pewny krok, ocieplony głos i rozpromienienie. To widziałam w kobietach, które zdecydowały się wziąć udział w tym krótkim wywiadzie.
Czy poszły do domu bardziej zadowolone z siebie? Na pewno.
Czy wykorzystają to czego doświadczyły, tą małą naukę? Nie wiem.
Czy polubią siebie bardziej? Pewnie na chwilę.
A co z tymi, które odmówiły? Te być może całe życie spędzą w swoich jaskiniach, nie dając sobie szansy na ciepłe powietrze, słońce, kolory świata i to co ten świat oferuje. Nie wychylą nosów by nie być oceniane, nie pozwolą sobie na więcej. Skupią się na tym co w nich niedoskonałe zamiast na tym co w nich najpiękniejsze. Tyle z kobiet, które odmówiły było przepięknych…Ja wzięłam udział w tym wywiadzie. Zupełnie niedoskonała. Bez szczególnej fryzury, z niedoskonałościami na twarzy, po krótkim śnie i kilku godzinach jazdy samochodem. Wzięłam mimo kompleksów. Zrozumiałam, że jeśli siebie nie polubię w każdej sytuacji będę żyła w jaskini. Za dużo wspaniałości ofiaruje świat by na własne życzenie tkwić w zimnym i ciemnym jaskinnym więzieniu. Czy Ty też w nim tkwisz? Co z tego masz? Czy to coś pozytywnego? Czy Cię uskrzydla? Buduje? Pomyśl. Tyle lat życia przed Tobą. Nie warto się wyziębiać, ślepnąć w zamknięciu. Warto dać sobie szansę na rozkwitnięcie. Ja ją sobie daję, a Ty?