Co to jest nawyk oraz jak zmieniać nawyki to tematy, które poruszałam już na blogu. Warto zajrzeć do nich, aby przypomnieć sobie lub zapoznać się z podstawowymi informacjami o tym, jak działają nawyki. W tym wpisie nie chcę się powtarzać, dlatego przechodzę od razu do czegoś, co nazwałam „strategią drabiny” . Sama wymyśliłam tę nazwę i myślę, że świetnie obrazuje to, co chcę przekazać odnośnie zmiany nawyków żywieniowych.
ZMIANA NAWYKÓW ŻYWIENIOWYCH — POT I ŁZY?
Zakładam, że jeśli czytasz ten wpis, to chcesz zmieniać swoje nawyki żywieniowe na zdrowsze. Zmiana nawyków zasadniczo jest czymś, co wymaga WYSIŁKU i ten wysiłek jest ROZŁOŻONY W CZASIE. Oznacza to dokładnie to, co jest napisane wyżej, ale żeby była jasność:
Nawyki nie zmieniają się ot tak! Trzeba nad nimi pracować, a to wymaga wysiłku i ten wysiłek musi być wykonywany przez dłuższy lub krótszy okres. Średnio około 66 dni, ale są nawyki, które buduje się zapewne całe lata. Pisałam o tym w artykule — nawyk nie powstaje w 21 dni.
Zmiany i wysiłek z nimi związany powodują DYSKOMFORT. Czasem mniejszy czasem większy, ale jednak jakiś dyskomfort. Jeśli do tej pory np. Twoje drugie śniadanie sprowadzało się do zajścia do piekarni, to nie ma co się oszukiwać — zdrowsze drugie śniadanie wymagać będzie więcej wysiłku. Z samego więc założenia warto zdawać sobie sprawę, że będzie niewygodnie i że to jest normalne 🙂 Dyskomfort jest wpisany w zmianę. Ludzie mają jednak to do siebie, że przyzwyczajają się do dyskomfortu, aż on zniknie albo pojawi się większy dyskomfort, który pokaże, że tamten wcześniejszy to był pikuś.
Zapewne świetnie wie o tym każda osoba, która zmieniała pracę, uczyła się nowych rzeczy na nowym stanowisku. Każda mama też pewnie wie, jak dyskomfortowe może być urodzenie 1 dziecka i nieposiadanie nawet chwilki dla siebie. Przykłady można mnożyć.
DYSKOMFORT „PORCJOWANY” CZYLI STRATEGIA DRABINY
Dyskomfort jak wspomniałam, może być większy albo mniejszy. Ogólnie rzecz biorąc im większy dyskomfort tym najczęściej większe zmiany chcemy przeprowadzić na „hurrraaaa”. To takie częste hasła „od jutra nie jem słodyczy” albo „od jutra się odchudzam”, „od poniedziałku będę jeść więcej warzyw i owoców i zacznę gotować obiady”. Za dużo zmian w zbyt krótkim czasie i do tego bez oceny swojej sytuacji może prowadzić do porażki. Porażka do frustracji i mamy prostą drogę do zaniechania zmian.
Dlatego proponuję mniej rewolucyjną metodę, czyli wchodzenie krok po kroku po drabinie zmiany nawyków żywieniowych.
Jeśli przyjmiemy, że szczytem naszej drabiny jest codzienne gotowanie obiadu do pracy, a naszym punktem startowym to, że od 2 lat kupujemy go u Pana kanapki to mamy naprawdę sporo stopni do pokonania, by zmienić ten nawyk.
Jakie to mogą być stopnie?
Przeróżne. Podaję niżej propozycje. Możesz wybrać to, co dla Ciebie będzie pierwszym stopniem i następnie kolejne stopnie dobierać do własnych możliwości. Jestem pewna, że po przeczytaniu moich propozycji coś Ci w głowie zaświta 🙂
PROPOZYCJE ZMIAN
1. Zacznę gotować 1 obiad tygodniowo by nie musieć go kupować u Pana kanapki/w kantynie. Obiad gotuję w środy, aby zabrać go w czwartek.
Komentarz: Czy to nie jest idealny pierwszy krok? To tylko 1 obiad tygodniowo — kto nie jest w stanie ugotować tylko 1 obiadu w tygodniu? Naprawdę z nikim nie jest tak źle. Chyba że właśnie remontujesz kuchnię, ale zakładam, że wtedy nie wpadasz na pomysł, by akurat pracować nad tym nawykiem. 🙂
2. W niedzielę gotuję obiad z podwójnej porcji. Drugą porcję zabieram ze sobą w poniedziałek do pracy.
Komentarz: To się właściwie robi samo. Próg wejścia w taki pierwszy krok jest tak mały, że od razu staje się on możliwy.
3. Umawiam się z partnerem/mężem/żoną, że raz on gotuje obiad do pracy dla nas obojga, a kolejnym razem ja. Dzięki temu już 2 dni nie kupuję obiadu w pracy (albo 4, jeśli ugotuje się na 2 porcje).
Komentarz: To może być w zależności od sytuacji danej osoby krok 1, ale też 2, 3 czy nawet 4. Zachęcam, aby zaprzęgać także bliskich do zmiany naszych nawyków.
4. Zastanawiam się, co mogę zjeść na obiad na szybko. To może być sałatka. W drodze do pracy zachodzę do sklepu, kupuję warzywa, mozzarellę (oliwę mam w pracy i zioła) i przygotowuję sałatkę, którą zjadam z 2 kromkami pieczywa zabranego z domu.
Komentarz: To może być w zależności od sytuacji danej osoby krok 1, ale też 2, 3 czy nawet 4. Wystarczy pomyśleć tylko jakie składniki są potrzebne.
5. W niedzielę robię wielkie gotowanie i przygotowuję leczo na 4 porcje (wszystkie mrożę i wyciągam w ciągu tygodnia, by potem dogotować tylko ryż), grilluję indyka do sałatki i mam na kolejne obiady na 2 dni (potem muszę tylko przygotować kaszę gryczaną i wykorzystać dostępne warzywa np. skroję sobie ogórki kiszone w ramach surówki).
Komentarz: To raczej jak widać, jest już krok dla osób, które są bardziej zaawansowane, a nie dopiero rozpoczynające swoją przygodę z gotowaniem obiadów. Mam nadzieję, że dostrzegasz różnicę w poziomie „trudności” tego kroku.
6. Gotuję obiad na dwie porcje regularnie co 2 dni. Mam swoje sprawdzone przepisy dzięki „krokom wykonanym po drabinie” wcześniej, mam też w domu produkty, z których szybko coś przygotuję —> można się zainspirować wpisem produktów, które ja mam zawsze w domu.
Komentarz: To raczej krok dla osób, które są już bardziej zaawansowane. Któryś z kolei 😉 Dlaczego? Skoro ktoś potrafi ugotować coś na szybko, ma ulubione przepisy lub wie jak wykorzystać produkty, które ma w domu do wyczarowania czegoś szybkiego, to znaczy, że WIELE RAZY JUŻ TO ĆWICZYŁ. Ty też możesz tu być po wykonaniu odpowiedniej ilości ćwiczeń w postaci gotowania posiłków 😉
7. Gotuję regularnie obiady codziennie lub co 2 dni. Dodatkowo mam zamrożone nadwyżki na sytuacje kryzysowe np. zupę, sosy, leczo, inne potrawy jednogarnkowe, ugotowane i gotowe do użycia rośliny strączkowe itd.
Komentarz: To zwykle jest już szczyt drabiny 🙂 Jeśli tu jesteś to brawo za Twój trud i pracę! Masz wypracowany zdrowy i dobry nawyk gotowania posiłków i ogarniania całej tej logistyki! 🙂
STRATEGIA DRABINY NIE MA WAD
Zmiana nawyków żywieniowych ze strategią drabiny jak widzisz, właściwie nie ma wad. Można ją dostosować do siebie, bo człowiek zawsze znajdzie jakieś pole do rozwoju. Jeśli jesteś osobą początkującą, zacznij od pierwszego stopnia, małej rzeczy. Niech nawyk się powoli buduje, a następnie dodawaj kolejne kroki, aby stać się w czymś mistrzem. 🙂
Na początku wystarczy gotowanie jednego obiadu. Serio. Jeśli nie masz pomysłów na obiady możesz skorzystać z moich ebooków z prostymi obiadami (plus jest taki, że mają obliczoną wartość odżywczą i poradzi sobie z nimi nawet laik). Możesz korzystać z niezliczonej ilości przepisów zamieszczanych na innych blogach, w książkach. Wystarczy chcieć.
No i na sam koniec nie mogę pominąć jednej ważnej rzeczy. Zmiana to nie linia prosta, to nie jest autostrada. Na miejsce nie dojeżdża się w kilka dni. Rzeczywistość jest zgoła inna. Warto przygotować się mentalnie na górki, dołki, chmury, deszcz i jazdę bez trzymanki, bo gwarantuję, że nic nie idzie jak z płatka 🙂 Ale gdy tylko idziesz wciąż do przodu, to już jesteś bliżej. 🙂