Kryzys, trudny czas. Dużo niepokoju, stresu, przerażenia, dużo na głowie? Cokolwiek to jest być może wpływa na Ciebie i to jak wygląda Twoja dieta. W chwili gdy piszę ten artykuł mija 6-sty z kolei dzień od kiedy wybuchła wojna na Ukrainie. Wiem, że dla osób, które mają zdiagnozowaną jakąś jednostkę chorobową, pracują aktualnie nad swoją relacją z jedzeniem by uległa poprawie, może być to trudny moment. Moment kryzysu. Dla mnie też tak jest. Jako kobieta, która całe życie miała albo zaburzoną relację z jedzeniem albo wręcz żyła z zaburzeniem odżywiania, też nie jest łatwo. Niepokój i lęk generują większy apetyt, chęć zjedzenia czegoś wysokoenergetycznego, tłustego i słodkiego np. słodyczy. Nie pomaga też to, że jestem aktualnie w 32 tygodniu ciąży, maluszek rośnie jak na drożdżach i mój apetyt mocno się zwiększył.
Zanim napiszę co można zrobić w kryzysie by sobie pomóc w kontekście diety chcę zaznaczyć coś bardzo wyraźnie. Taka sytuacja może być powodem dla którego odsuwamy dbanie o dietę na dalszy plan. I nie ma w tym nic złego. Jeśli potrzebujemy zaopiekować się innymi, ważniejszymi obszarami by radzić sobie z trudną sytuacją, mamy absolutnie prawo to zrobić. Ważne jest przecież nie tylko zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Porodzenie sobie najpierw z emocjami, uspokojenie.
Są jednak osoby, które mimo wszystko w czasie trudności i niepokoju potrzebują złapać się czegoś co je ustabilizuje, pozwoli skupić uwagę na konkretnym obszarze. To nie musi być dieta, ale może. Szczególnie wśród tych kobiet, które np. tak jak ja są aktualnie w ciąży i chcą zadbać o siebie i dziecko. Być może są to też te z nas, które starają się o dziecko, szykują się do procedury in vitro, albo te, których stan zdrowia wymaga interwencji żywieniowej, bo wyniki są niezbyt dobre, samopoczucie coraz gorsze… Wśród moich Czytelniczek są kobiety zdiagnozowane w kierunku cukrzycy, inne czekają na jakiś zabieg medyczny, a do tego czasu muszą np. schudnąć by zwiększyć szansę powodzenia. Inne muszą z jakiegoś powodu wykluczyć jakieś produkty w diecie i siłą rzeczy uczyć się np. przygotowywać posiłki bezmleczne…Nieważne jaki jest powód dla którego czujesz że chcesz zadbać o dietę lub wręcz powinnaś to zrobić. Ważne jest z jaką intencją i w jakiej atmosferze będzie to przebiegało.
Ten artykuł ma na celu podpowiedzieć Ci w jaki sposób możesz zadbać o swoje zdrowie i dietę, jednocześnie nie nadwyrężając siebie, dbając o dobrą relację z jedzeniem (szczególnie jeśli nad tym aktualnie pracujesz) i opiekując się sobą.
CZUŁA DIETOTERAPIA
Pierwsza i najważniejsza dla mnie zasada w kryzysie to czułość i czułe podejście do siebie w trakcie stosowania diety. NIe wymagam od siebie przenoszenia gór, nie wymagam codziennie innego obiadu, nie wymagam też tego, że nie sięgnę po coś co niekoniecznie wspiera moje zdrowie np. pączka. Staram się z łagodnością i delikatnością wybierać proste rozwiązania, szybkiE posiłki ze składników, które to zdrowie i dietę wspierają. Jeśli nie wychodzi, trudno. Świat się nie wali. Mam jednak świadomość, że jeśli będę wybierała to co nie wspiera mojego samopoczucia i zdrowia…zacznę się czuć gorzej, mieć jakieś dolegliwości. Dlatego robię tyle ile mogę i umiem, pozostaję świadoma swoich wyborów i sprawdzam czy np. właśnie nie jem/nie podjadam ze stresu/nerwów/lęku. Jedzenie z innych powodów niż realny głód nie wspiera mnie w zachowaniu odpowiedniej masy ciała, nie pomaga w dobrym samopoczuciu, bo przejedzenie powoduje, że brakuje mi energii i chęci na działanie, czuję się też zwyczajnie gorzej.
Z otwartością jednak przyjmuję, że na jedną z ostatnich kolacji zjadłam pączka, resztę chipsów warzywnych i pieczywo z serkiem homogenizowanym. Zjadłam i to jest ok. Nie biczuję się za to choć wiem, że ten posiłek mi nie służył. Na tym polega czułość. W kryzysie zwyczajnie najmniej skuteczną strategią jest krytyka, wyrzuty sumienia, wstyd, dowalanie sobie na każdym kroku, że „powinnam x, a zrobiłam y”. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko bycie dobrą dla siebie, akceptowanie potknięć powoduje, że mam ochotę nadal się starać.
MIERZ SIŁY NA ZAMIARY
Co mogę zrobić? Ile mogę zrobić? Czy muszę gotować? Może mam zamrożone jakieś dobre, wspierające mnie posiłki? Może znam gotowce, które mają dobry skład i one na kilka dni zastąpią mi obiad?
Nie polecam Ci planowania zaawansowanych, czasochłonnych w przygotowaniu posiłków, które widzisz jako zdrowe jeśli jesteś przemęczona i tak naprawdę potrzebujesz więcej wytchnienia. No chyba, że gotowanie jest dla Ciebie wtedy formą odskoczni, normalności, kojenia – wtedy ma to sens. W większości przypadków jednak planowanie diety, zakupów i posiłków jest trudne, obciążające. Naprawdę nic się nie stanie jeśli zamiast robić super wypasione placuszki z najnowszego przepisu zjesz serek wiejski z pomidorem i pieczywem.
Podobnie jest z aktywnością ruchową. Zachęcam Cię do tego by wyjść na spacer, z domu, szczególnie gdzieś gdzie jest zielono (gdy to piszę widać już pierwsze oznaki wiosny 🙂 Zieleń, spacer, powietrze to udowodnione naukowo sposoby regulacji emocjonalnej. Wpływają na wydzielanie hormonów szczęścia, regulują ciśnienie krwi, uspokajają, zmniejszają stres i napięcie. Nawet jeśli nie masz wiele sił by coś ruchowego dla siebie zrobić…spróbuj chociaż przez 5 minut. Ruch jest także najlepszym sposobem aby zamknąć cykl tzn. reakcji stresowej. Nie chodzi o to by się forsować, ale by zachować higienę emocjonalną i fizyczną. Szczególnie jeśli masz pracę siedzącą.
Nie chodzi w tym o spalanie kalorii, forsowny trening, ale o pozwolenie ciału radzić sobie z trudną sytuacją. Jeśli natomiast trening czy większy ruch to Twój sposób by sobie pomagać – rób to co Ci służy.
POPRZECZKA USTAWIONA NA ZIEMI?
Nie musisz przeskakiwać przez wysoko ustawioną poprzeczkę. Choć wiem, że w naturze mamy to by ustawiać sobie ją bardzo wysoko. Poprzeczkę można zdjąć i położyć na ziemi. Dokładnie tak, na ziemi. Realizować absolutne minimum. Co może być takim minimum? Umowa ze sobą, że chociaż jeden posiłek w ciągu dnia będzie Cię wspierał zdrowotnie. Zdrowa kanapka, szybka sałatka, owsianka. Pamiętanie by przyjmować niezbędne leki i suplementy. Jeśli nic nie możesz zrobić, nie masz siły, nie możesz się skoncentrować, wątpisz, że ten trudny czas minie, zrób chociaż to. Pamiętaj, że leki i suplementy, pomimo braku innych działań dietoterapeutycznych, spełniają pewne funkcje i dają konkretne rezultaty nawet jeśli tego za bardzo nie czujesz.
WYSYPIAJ SIĘ I ODPOCZYWAJ
Sen jest ważny. Jeśli nie musisz wstawać do dziecka/dzieci postaraj się wyłączyć telefon, telewizor lub Netflixa wieczorem na korzyść dobrego, jakościowego snu. Znajdź sposoby na odpoczynek, które koją Twoje emocje, pozwalają je lepiej zrozumieć i podejmować decyzje w zgodzie ze sobą. Może to będzie pisanie dziennika, posłuchanie muzyki, pobycie w ciszy? Cokolwiek co pomaga Ci regulować się emocjonalnie, a nie jest szkodliwe na dłuższą metę dla Twojego zdrowia będzie dobrym rozwiązaniem.
UWAŻNOŚĆ I OTWARTOŚĆ NA DOŚWIADCZENIE
Jeśli zależy Ci na tym by sobie realnie pomóc potrzebna jest uważność. Na swoje emocje, na swoje działania, na swoje myśli. Co w kryzysie podpowiada Ci głowa? Jakimi myślami karmi? Że nie warto patrzeć na talerz skoro trwa wojna? Że nie ma znaczenia teraz ile ciastek zjesz? Każda chwila ma znaczenie. Warto się pochylić nad tym jak reaguję w danej sytuacji? Czy objadam się? A może doprowadzam do ogromnego głodu i nadmiernie kontroluję w ciągu dnia ile zjadam? Na co mam ochotę najbardziej? Jaką funkcję pełni jedzenie w tym jak się czuję i jak odpowiadam na zaistniałe okoliczności?
Obserwując siebie bez oceny, za to z otwartością na wszystko co się w Tobie pojawia, pozwalasz sobie w większej wolności i delikatności przechodzić trudny czas.
ZRÓB PLAN LUB GO NIE RÓB – WSZYSTKO ZALEŻY OD CIEBIE
Niektórzy w trudnym czasie jeszcze bardziej niż zwykle potrzebują planu i listy zadań do zrobienia. To ich stabilizuje, pozwala ogarniać rzeczywistość i radzić sobie z trudnościami. Są jednak takie osoby, które potrzebują elastyczności. To elastyczność i brak sztywnej listy zadań im pomaga. Wybierz to co Cię wspiera. Jeśli planowanie zakupów i posiłków na najbliższe 2-3 dni Ci pomoże, śmiało zrób to. Jeśli jednak ostatnia rzecz na jaką masz ochotę to jechanie po zakupy, improwizuj z tym co masz.
Czas pomaga w odnajdywaniu najlepszego sposobu działania dla Ciebie. Wystarczy poobserwować siebie i wyciągnąć wnioski albo działać na podstawie wniosków z podobnych sytuacji z przeszłości.
JEDZENIE SŁONYCH PRZEKĄSEK I SŁODYCZY NIE MÓWI NIC O TOBIE JAKO CZŁOWIEKU
Wiem, że możesz sięgać po słodycze, słone przekąski, napoje czy mrożoną pizzę częściej niż zwykle kiedy doświadczasz trudności. To normalne. Nie świadczy o Tobie źle, nie oznacza, że jesteś beznadziejna. Mówi tylko tyle, że zwiększyłaś częstotliwość zjadania takich produktów. To co Ci polecam to zwyczajny umiar. Łatwo powiedzieć? Jeśli jesteś uważna, obserwujesz siebie, pozostajesz otwarta na doświadczenia i czuła…uwierz umiar przyjdzie. Może kolejnego dnia sama stwierdzisz, że jedno ciastko wystarczy i wcale nie trzeba zjadać pięciu? 🙂
PODSUMOWANIE
Kryzysy były, są i będą. Różne. Perturbacje i zmiany w życiu są pewnikiem. Nauczenie się tego jak siebie wspierać w takim czasie jest naprawdę ogromnie przydatną umiejętnością. W przypadku diety, mówię zupełnie za siebie, najbardziej pomaga mi:
- bycie dla siebie dobrą i czułą,
- akceptacja tego, że popełniam błędy, zjadam produkty niewspierającego mojego zdrowia i mogę mieć większy apetyt oraz chcieć według starego schematu działania, zajadać emocje, napięcie, lęk,
- bycie uważną i obserwowanie siebie,
- rozumienie tego co czuję i jak to się przekłada na moje działanie,
- brak wygórowanych wymagań i ustawianie poprzeczki naprawdę nisko by móc temu co się dzieje sprostać,
- sen, odpoczynek, odcinanie się od kompulsywnego sprawdzania wiadomości, samostraszenia się najgorszymi scenariuszami na przyszłość,
- dbanie o to by przyjmować regularnie suplementy.
Mam nadzieję, że ten artykuł będzie dla Ciebie wsparciem w trudnej sytuacji, kiedy nadal chcesz zadbać o dietę. Jestem w stanie Ci zagwarantować, że przejdziesz kryzys mniej poturbowana w tym obszarze swojego życia jeśli łagodność, czułość i delikatność będą tym co sobie dasz. Trzymam za Ciebie kciuki 🙂