Kiedy stoimy przed sklepową półką pełną wód butelkowanych, jednych z nas dopadają dylematy. Zastanawiamy się wtedy którą wybrać. Mineralną czy źródlaną? Gazowaną czy niegazowaną? Smakową? Niskosodową? Z magnezem? Inni natomiast wybierają pierwszą z brzegu, bo w każdej butelce jest przecież to samo.
Prawda jest taka, że wody butelkowe znacznie różnią się między sobą, dlatego przede wszystkim zanim włożymy butelkę do koszyka powinniśmy dokładnie przestudiować etykietę. Nawyk czytania etykiet przed zakupem jakiegokolwiek produktu spożywczego, którego jeszcze nie kupowaliśmy albo wcześniej nie czytaliśmy jego składu, jest ważnym krokiem do świadomego odżywiania. Czytanie etykiet to temat rzeka, a więc w najbliższym czasie spodziewajcie się o tym wpisu 🙂 Wracamy do wody. Poniżej znajdziecie informacje, na co warto zwracać uwagę wybierając wodę dla siebie.
1. MINERALNA CZY ŹRÓDLANA
Rozważania na ten temat należy zacząć od terminu mineralizacja ogólna, który określa zawartość składników mineralnych w litrze wody. Według tego kryterium wody dzielimy na:
– wody niskozmineralizowane – do 500 mg/l
– wody średniozmineralizowane – od 500 do 1500 mg/l
– wody wysokozmineralizowane – powyżej 1500 mg/l
Wodę mineralną wydobywa się z podziemnych złóż izolowanych od środowiska zewnętrznego, co powoduje, że zawierają dużo składników mineralnych i zwykle do tych wód zaliczamy wody średnio- i wysokozmineralizowane. Wody źródlane wydobywa się natomiast z płytszych i gorzej izolowanych warstw ziemi i są to najczęściej wody niskozmineralizowane. Na sklepowych półkach możemy również znaleźć, choć rzadko, wody stołowe czyli wody źródlane, do których dodano składniki mineralne lub naturalną wodę mineralną. Ostatnia grupa wód to wody lecznicze charakteryzujące się bardzo wysokim zmineralizowaniem, dlatego też wykorzystywane są w leczeniu różnych dolegliwości. Tych wód nie należy pić bez kontroli lekarza.
2. KTÓRA WODA KOMU SŁUŻY?
Najlepszą wodą do codziennego spożywania jest naturalna woda średniozmineralizowana, ze względu na dużą zawartość składników mineralnych, co może stanowić świetne uzupełnienie diety. Woda mineralna jest źródłem przede wszystkim wapnia i magnezu, niestety zawiera też sporo sodu, którego powinniśmy unikać. Woda mineralna o dużej zawartości wapnia to ta, w której zawartość tego pierwiastka przekracza 150 mg/l, wówczas na etykiecie stosuje się określenie „zawiera wapń”. Dobowe zapotrzebowanie dorosłego człowieka na ten pierwiastek to 1000 mg. Gdy na etykiecie widnieje napis „zawiera magnez” oznacza to, że stężenie magnezu w wodzie przekracza 50 mg/l. W wodzie niskosodowej, z kolei stężenie sodu nie przekracza 20 mg/l.
Do gotowania możemy używać wody źródlanej jako alternatywy dla zwykłej kranówy, która często smakuje bardzo źle.
Niemowlętom i dzieciom do 3 roku życia, zgodnie z zaleceniami grupy ekspertów Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, powinniśmy podawać wodę źródlaną lub wody mineralne, ale niskozmineralizowane, niskosodowe i niskosiarczanowe (poniżej 20 mg/l). Po 3 roku życia dzieci mogą już pić wodę średniozmineralizowaną.
Osoby z nadciśnieniem, stosujące dietę z niska zawartością sodu, powinny też uważać na zawartość tego pierwiastka w wodzie i wybierać te niskosodowe.
3. GAZOWANA CZY NIEGAZOWANA?
W przypadku ludzi zdrowych wybór jest kwestią upodobania. Inaczej rzecz wygląda w przypadku tych, co zdrowiem się nie cieszą. Osoby z chorobą refluksową powinny wystrzegać się wszystkich napojów z bąbelkami, w tym wód gazowanych. Woda gazowana niewskazana jest też w przypadku problemów z krtanią, u osób z zespołem jelita drażliwego, po operacjach i u osób stosujących, z różnych względów, dietę łatwostrawną.
Dzieciom również nie podajemy takiej wody, bo gdy będą ją za szybko i zbyt łapczywie piły to dużo gazu może się zgromadzić w żołądku i powodować ból.
W niektórych przypadkach woda gazowana jest wręcz zalecana np. po wysiłku fizycznym, bo wzmaga wytwarzanie moczu, z którym usuwane są substancje toksyczne. Woda z bąbelkami może też sprzyjać odchudzaniu, bo gaz zawarty w wodzie drażni ściany żołądka, co powoduje uczucie sytości.
4. SMAKOWA?
Wody smakowe zwykle zawierają tylko odrobinę naturalnego soku, a poza tym sztuczne aromaty, cukier lub substancje słodzące (cyklaminian sodu, acesulfam K, aspartam), a czasem nawet substancje konserwujące (benzoesan sodu, sorbinian potasu). W rzeczywistości są to zwykłe napoje, co z resztą powinno być zaznaczone na etykiecie, dostarczające sporo kalorii, bo nawet 20 kcal w 100 ml, czyli 200 kcal w litrze płynu!
5. ILE CZASU PRZECHOWYWAĆ WODĘ PO OTWARCIU?
Taka informacja powinna znaleźć się na etykiecie, ale niestety jest to rzadkość. Warunki przechowywania wody po otwarciu to informacja szczególnie istotna, kiedy woda ma nam posłużyć do przygotowania posiłku dla niemowląt i małych dzieci. W teście wód przeprowadzonym przez Fundację Pro-Test na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przebadano 15 wód butelkowanych, w tym 11 mineralnych i 4 źródlane. Jedynie na etykietach trzech wód została zamieszczona pełna informacja o warunkach i czasie przechowywania wody po otwarciu butelki.
6. UWAGA NA HASŁA REKLAMOWE!
Skąd pochodzi woda, która znajduje się w butelce? Przeczytajcie uważnie na odwrocie, bo w przypadku gdy nazwa handlowa wody jest inna niż nazwa otworu lub miejsca wydobycia to ta informacja powinna być zaznaczona na etykiecie. Nazwa nawiązująca do pochodzenia wody z serca gór może być jedynie hasłem reklamowym, a odwierty mogą znajdować się np. na Pomorzu.
7. NIC NIE ZNACZĄCE REKOMENDACJE
Często na etykietach widnieją rekomendacje np. Państwowego Zakładu Higieny. Prawda jest taka, że produkty przed dopuszczeniem do sprzedaży, muszą być przebadane przez PZH. Czy zatem te rekomendowane są lepsze? Nie, po prostu producenci za opłatą uzyskują prawo do oznaczania swoich produktów znakiem PZH i umieszczania tego znaku w materiałach reklamowych.
P.S. Przygotowując wpis zrobiłam sobie krótką przerwę i wyszłam na chwilę do sklepu poczytać etykiety wód. Muszę powiedzieć, że wzbudziłam zainteresowanie innych klientów i pań sprzedających dokładnie czytając przez 15 minut etykiety wszystkich wód stojących na półkach 🙂 To może świadczyć o tym, że dla polskiego konsumenta obce jest zapoznawanie się z zawartością produktu na etapie kupowania, a nie spożywania. Ale niech Was to nie zniechęca do czytania etykiet i wybierania produktów dobrej jakości!
Daria Nikołajuk